Pobudka o 5. rano, wszystkie graty czekały już spakowane w salonie od wczoraj. Dodatkowe baterie, zapasowe statywy, kilka koszul na zmianę. O 5:30, kiedy słońce powoli wschodziło, siedziałem już za kierownicą mojego auta i kierowałem się w stronę autostrady, popijając pierwszego tego dnia energetyka. Tym razem jedziemy gdzieś za Zieloną Górę. Dokładnie – 70km za Zieloną Górą, a w zasadzie tuż obok polsko-niemieckiej granicy. Jakieś 3 godziny i 10 minut drogi od domu. Fakt – z Magdą i Leszkiem […]